Leżąc i nie myśląc o dniu jutrzejszym,przyszłych sprawach można na prawdę się uspokoić po ciężkim,męczącym dniu.
Wyczekiwać momentu snu,następnie nieśmiało otworzyć oczy by się upewnić.Bezpieczeństwo ponad wszystko,dekonspiracja byłaby zabójcza.Coraz odważniej widzieć i podziwiać.Delektować się jesienią,kolorami kasztanu oraz tych liści,które ostatkiem bronią się przed pożegnaniem z domem.Lekkość,łagodność.Czasami słychać śmiech,mniej lub bardziej prawdziwszy,ruchy,mniej lub bardziej energiczne,słowa mniej lub bardziej szczere.
I właśnie wtedy następuje zmasowany atak.Nieistotne czy jest to szesnastowieczna katedra drezdeńska czy jakaś szopa,w której trzymana jest słoma na podściółkę dla koni.Wyprawa wzdłuż koryta rzeki do budynku (starego młyna?wybaczcie,już nie pamiętam...) pilnowanego przez zgraję czworonożnych opryszków,którzy interesują się wszystkim nowym...parasol.Piaski,rozmowa z jeźdźcami,powrót.Nie mam żadnej notatki,żadnego zdjęcia.
Powoli piękno chwili przemija.Nadchodzi czas powrotu do rzeczywistości.Ostatnie momenty spędzone na powstrzymywaniu się od powagi.Już początek oznaczał odejście,koniec to jest tylko czysta formalność,która musi być spełniona by wszystko się dobrze komponowało.
Wchód słońca jest najpiękniejszy nad wodą.Mgła,przystań,dogasające światła które widać tylko w nocy,powolne przebudzenie istot wodnych,poranna toaleta traw,by się orzeźwić,by godnie istnieć w nowych dniu.Po prawej stronie kolory po lewej zagubienie,a ja nie rozumiałem ani jednego ani drugiego.Wolałem obserwować całe zjawisko które trwało około godziny.Cała ceremonia-kunszt popisu barw.
Tak,koniec był czystą formalnością,ale go znienawidziłem.Wolałbym się znaleźć na bagnach sandomierskich.
Wszystko to już było,a ja leżałem obok wielu,myśląc o hybrydowych dzieciach.Ciekawe jak one wyglądają.
Poranne wiadomości.
Trzymam te wszystkie zdarzenia w tekturowym pudełku po butach.Czasami wyciągam jedno albo drugie,jak papuga na loterii.
Jeżeli kiedykolwiek będzie mi dane rozmawiać z gwiezdnymi postaciami ,chciałbym je przytulić,poczuć ten niezwykły zapach,to ciepło,które przemienia się w chód,przeprosić za to że nie rozumiałem ich tańca życia.
Nie proszę o nic,bo wiem,że mi to nienależne.
Michał.