piątek, 30 listopada 2007

Grudzień.

Z grubsza od 20 minut mamy ostatni miesiąc roku pańskiego 2007,jednocześnie 20 minut temu pożegnałem (a może pożegnaliśmy) przedostatni.Co ciekawe śnieg stopniał parę godzin wcześniej,tak jakby specjalnie nacieszyli się jesienią.

Ciężko jest mi coś napisać w obliczu tak mało owocnego tygodnia.Wydaje mi się jednak,że trochę poniosło mnie wcielanie się w przywódcę państwa,które powoli ma się przemienić w imperium,podbijając jednocześnie wszystkie niepokorne ludy.Oczy aż bolą i ciało zasypia.

Wszystkie niepokoje na bok :)

pozdrawiam,

Michał.

PS:Opisany Dom istnieje jak najbardziej istnieje.

poniedziałek, 26 listopada 2007

Śnieg.

Mimo iż jesień nas nie opuściła,ziemie Niepodległej Republiki Brzezin wraz z pobliską Łodzią odwiedzili towarzysze zimy: śnieg i mróz.Bez wątpienia teraz mogę stwierdzić,że dopiero dzisiaj poczułem coś więcej niż tylko prawie-grudniową chlapę (pierwszy raz od lat).

Najpiękniejsze są drzewa okryte białym szronem,ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać,chociaż...podczas wyjazdu do stolicy na osławioną wystawę "Złoty wiek malarstwa flamandzkiego...." gdzieś między Głuchowem a Rawą Mazowiecką były widoczne.

Dzisiaj miałem zaszczyt obcować z dwiema przecudnymi istotami,które z pozoru wydają się identyczne i niepozorne.Udało mi się jednak je choć trochę poznać.Indywidualiści,ale doskonale współistniejący ze sobą.Zrozumiałem (już dawno),że do każdego nich będę musiał się dostosować.Wydaje mi się jednak,że znajdziemy wspólny język: gestów,zapachu i uczuć.Nie znam ich imion-właścicielka twierdzi,że jest mi to niepotrzebne,ale jak to?Istota bez tożsamości przetrwa w tej monokulturze,która nas otacza?Pozwól mi ich nazwać,jeżeli Ty nie masz takiej odwagi.
Obawy są jak najbardziej wskazane,ale biorąc pod uwagę,że u mnie w domu,to czarno (Leń Kubowy),to znowu biało (Demon) bywa,no i? :)

A noski? :-) Kuba ma czarny,Demon ma taki różowy prawie że...a istot?Z moich obserwacji wynika,że kolorem przypominają nosek demonowy,no,ale mogło mi sie coś pomylić (czas) ;-)

pozdrawiam historyków i matematyków,

Michał.

PS:Jeżeli chodzi o przyzwoitość,to jest ona jak najbardziej wskazana,ale tylko ta szczera,niepołączona z zabawą ;-) Bawmy się i poznawajmy,bo za parę miesięcy skończą się wygłupy i obudzimy się z nosem w książkach i poczuciem niespełnienia.

niedziela, 18 listopada 2007

Dom.

Niedawno usłyszałem o pewnym domu.Opowiadano mi,że skąpany jest on w morzu liści,które mienią się jesiennymi kolorami,począwszy od od najostrzejszego-czerwonego,skończywszy na łagodniejszym żółtym,bądź brązowym.Mieszkańcy odwiedzali przeróżne miejsca na świecie.Widzieli Europę Środkową,Południową,Zachodnią,Wschodnią,Afrykę Północną...Poznawali ludzi i ich obyczaje,począwszy od marokańskiej chatki,w której życie płynie wolno,a ludzie nieświadomi są istnienia,skończywszy na robotniku w Nowo Pietrojwsku,gdzie liczy się każdy dzień,każda chrywna zarobiona dla rodziny.
Mimo posiadania domu,nie byli stałymi mieszkańcami.Często się przenosili,jednak przywiązanie do piękna nie pozwalało im odejść na zawsze.Powracali.
Zazdroszczę im tego dystansu do otaczającego świata,chociaż wiem,że i oni cierpią przez nas,przez całą urbanizację( godzina słynna 5.05...).

Moim marzeniem jest posiadać drewniany domu,który wiosną będzie mnie cieszył początkiem życia,latem radością,jesienią barwami,a zimą snem.Może stanę się tak wrażliwym na piękno,by nie zapominać.Będę powracał.

Z każdym dniem jestem bliżej tego celu,jednakże mam tego świadomość,że szybciej obszedłbym ziemię.

Teraz liczy się poznanie.
"Będziemy rozliczeni ze wszystkich dozwolonych przyjemności,których zaniedbaliśmy doświadczyć" Aggada.

pozdrawiam,

Michał.

PS:Nikt mi nie odpowiedział czy fiołki chodzą spać...

piątek, 9 listopada 2007

Blask ognia.

1 godz. 18 minut.Początek wieczorny,powrót późnowieczorny.Dlaczego?Może dlatego,że czas czasem płata figla i zamiast płynąć wedle naszych zachcianek robi nam psikusa,a może to my zachowujemy się jak naiwni,myśląc,że jesteśmy władczy?Często spoglądam na zegarek,w chwilach kiedy mogę,łudzę się że go przechytrzę.

Blask ognia i mała improwizacja na ziemi.Może nie ten klimat,w każdym razie początki.Poczucie ciepła oraz potrzeby bycia.I to wszystko dzięki małej (jeszcze nienazwanej) iskrze.

Ostatnie nawiązanie do ciepła.Dzisiaj je oddałem dłoni potrzebującej.Uważam,że każdemu potrzebującemu ciepła,powinno się mu go choć na trochę użyczyć.Rękawiczki?Tak.

Idąc z Moją Odskocznią Od Codzienności spotkałem jesień (zimną),jesień?jesień?!jesień,ach to ty!

pozdrawiam wczesnonocnie,

Michał.

PS:Fiołki chodzą spać?

sobota, 3 listopada 2007

Muszę...

Muszę tu skomentować pewien tekst,bo gdzie indziej?Tu jestem wśród swoich,a swoi również obcują tylko ze swoimi :)

Nie może mi wyjść z głowy utwór Miry Kubasińskiej,a właściwie zespołu Breakout.Dawno mnie tak nikt pozytywnie nie naładował (ukłony w stronę Wojowniczki Ciemnej Mocy ).Wspaniały.

Wiem,niedobrym człekiem jestem,który siedzi nie po tej stronie,co potrzeba,chociaż...w istocie częściej skręcam na rozstajach dróg w prawo niż w lewo.Związane jest to z pewną tradycją,do której chciałbym się stosować,ja,jako przyszły towarzysz Podróżnika.
Gdybyś lubił mnie choć trochę, hej
(...)
Gdybyś nie był jaki jesteś
(...)
Byłbyś wiatrem a ja polem, hej
Byłbyś niebem, ja topolą, hej
Byłbyś słońcem a ja cieniem
Gdybyś tylko zmienił się
Gdybyś nie śnił mi się w nocy, hej
(...)
Może bym ci darowała
...

Przepraszam,że tak bez pukania.Jakoś tak wyszło...

W grudniu mam nadzieję,że uda mi się zabrać z ekipą Bergsona w Karkonosze na wspinanie.Ruszę się z miejsca.

pozdrawiam,hej

Michał



piątek, 2 listopada 2007

Niewiara.

Coraz mniej barw.Jak to będzie bez śniegu?Górale powiadają,że będzie.Oby zawitał na moją wyżynę.

Chwilami wątpię w czerwień i brąz.Pocieszam się jesiennym deszczem.Trochę zaspałem chyba.

Czy wypoczywa od barw i złud
Popod snu bramą,
Wznosząc boleśnie w wieczność i w chłód
Twarz nie tę samą?...

pozdrawiam z utęsknieniem (barw)

Michał.