wtorek, 29 stycznia 2008

Całkiem nocnie.

Mam ograniczone pole widzenia do paru metrów oraz rozmyte światła latarni zza oknem==> typowe uroki jesiennej (pomimo stycznia) nocy,spowodowanej bezsnem. Czasami sam się z sobą siłuję w określeniu mego stanu pomiędzy pierwszą a trzecią: z jednej strony wspomniany bezsen spowodowany jakimś mniej lub bardziej absorbującym myśleniem o egzystencji mej niedbałej,które to zazwyczaj rano wydaje się śmiesznym i pretensjonalnym.Wolę oczekiwać na śniadanie nie śpiąc,nie śniąc.Na Podkarpaciu było trochę inaczej: nie było to "bezproduktywne czekanie" (ująłem to w cudzysłowie,gdyż nie uważam,aby jakiekolwiek czekanie było bezowocne ),lecz bliżej nieopisanym uczuciem udania się po wschodzie z piekarzami w znanym im kierunku.Czymś niesamowitym jest zjeść prawdziwie wiejski i prawdziwie ciepły chleb z kimś obudzonym (zazwyczaj i złym,bo kto lubi być wyrywany ze snu o świcie,w lato?) albo z kimś,z kim się trwało.Zmęczenie przechodzi.

Trzy dni temu (chyba o tej porze,albo trochę wcześniej) przypomniał mi się tekst "Something in the way".Tak to już jest że takie rzeczy przypominają mi się w mało odpowiednich momentach,bądź tam,gdzie jest to ostatnią rzeczą.
Nigdy nie zapomniałem tego i myślę,że nie zapomnę,gdyż do dzisiaj jeszcze tkwi w mojej duszy.Mimo wszystko.mitga'agea...

Mam za sobą 100 dni do matury oficjalnie i nieoficjalnie.

Czuję,że muszę oderwać się od monitora,bym nie przywitał dnia (wschodu słońca) z zapaleniem spojówek.

Wczoraj Queen of Snow spytała mnie odnośnie janiorów.Wylądowałem o 2 w piwnicy w celu poszukiwania miejsc gdzie je można jeszcze spotkać.
Mojego dziennika nie znalazłem do dzisiaj (ukryłem go by się nie oszukiwać,że jeszcze coś mnie czeka w zimę,widocznie udało mi się go do tego przekonać=> on mi nie pozwala na mydlenie oczów,że "w przyszłym tygodniu" ).

pozdrawiam całkiem nocnie,

Michał.


piątek, 11 stycznia 2008

Czarny Ptasior.

I jaki to był kolor?Niebieski,zielony czy żółty? Powiadają,że żółty bo odnosi się do przyjemności,nawiązuje do radości.Dla mnie jest nim chyba zielony.Taki prawdziwszy wydaje się w swej materii kolorytów.

Zieleń nawet motywuje królika do wyczekiwania na pociąg do Lądka Zdrój z zegarkiem w łapie...

Tu i teraz to nie to samo.

"Syta i pękata w trawie, gdzie zegarki cykają na wiosnę zamiast insektów,
opuszczając zimę po angielsku. Tylko sekundy - inne miary metryczne nie do
pomyślenia. "


Bo i ludzie,którzy mówią,że oczekują chwili końca,jawnie się oszukują,specjalnie chcą wzbudzić w innych uczucie litości.Liczą się tylko w takim razie ze swoimi myślami i oczekiwaniami ,egoizm się kłania.Nie mają prawa porównywania barw.Nie mają prawa do jesieni,zimy i chyba początku wiosny.Niech się zatracają w lecie,jeżeli na nic innego ich nie stać.
Z dala od Kolonii i innych Lipiec tam czy tu,nad rzeką i w Rzeczycy Dolnej,Dąbrowie (czyżby niedoszli kompani Kosińskiego?).
Bardzo ciekawie byłoby usłyszeć o owej niezwykłej liczbie 57,której nie tylko K. ale i Lechoń się pokłonili.

pozdrawiam,

czytelnik Czarnego Ptasiora.

wtorek, 1 stycznia 2008

Dziadek.

Wszyscy się prawie rozjechali.Wszyscy gdzieś świętowali.

Mnie zaś przywiało do domu Ciepła.Przebywałem z innymi duszami,które hulały w rytmie muzyki bądź rozrabiały.
Noc praktycznie nie istniała dla mnie.Po opadnięciu mgieł przywitał nas nieśmiały dzień.

Noc-nienoc była bardzo ciekawa.Obfitowała w różne stany nastrojowe oraz w rozmaite wydarzenia,począwszy od przełamywania lodów polsko-niemieckich w postaci pokazania jaki to jest nasz umiłowany naród tolerancyjny (zajęcia teoretyczne i praktyczne) jak i empatyczny (pomagaliśmy sobie na wzajem w trudnych momentach życia...rozmaite powstania czy okupowanie Łazienek przez naszych patriotów).Doping,wspólna walka o równowagę,to było coś!

Wydarzeń było zbyt wiele,by chociaż z grubsza naszkicować ich zarys.

Dla mnie bardzo przyjemny był poranek.Może to przez specyfikę pogodową czy też kolor szary,którego nigdy bym tym mianem nie nazwał,raczej brąz...ale trudno,szarość widocznie była właściwsza.
Dziadek.

Jak to powiedziała moja dawna Siostra Miłosierna "niewypowiedziane jest prawdziwsze od pozorów".Tego od kilkudziesięciu miesięcy staram się trzymać.

Ukłon w stronę Podróżników znad tysiąca jezior z pozdrowieniami od Tubylca z kosmosu (stałem się tej nocy jednym z nich,a raczej swoich i nie żałowałem,absolutnie! :) ).

pozdrawiam

Michał.